Polityka Polityka

Polska nie jest Bantustanem: polskie władze pokłóciły się z amerykańskim ambasadorem

Źródło obrazu: wiadomosci.wp.pl
 

Stało się w Polsce coś niemożliwego: władze Polski pokłóciły się z amerykańskim Ambasadorem. Georgette Mosbacher jest oskarżonа o ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski, o brak szacunku do Polaków oraz pogardę do rządu Polskiego. Skandal zagraża stosunkom polsko-amerykańskim: Departament Stanu USA wypowiedział się na rzecz poparcia Mosbacher i jasno dał do zrozumienia, że ​​nie wycofa swojego Ambasadora z Polski. Publiczny konflikt z amerykańską ambasadą pokazuje, że cierpliwość Polaków niedługo się skończy: żadne korzyści z sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi nie mogą usprawiedliwić upokorzenia, które Polacy muszą znosić od swojego głównego sojusznika zza oceanu.

Historia rozpoczęła się od polskiego kanału informacyjnego TVN-24, który jest w opozycji do rządzącej partii "Prawo i Sprawiedliwość" i stoi po stronie liberałów.

Kanał telewizyjny wypuścił program o obchodach urodzin Hitlera w Polsce. W reportażu TVN-24 członkowie neonazistowskiego ugrupowania "Duma i Nowoczesność" w mundurach żołnierzy Wehrmachtu śpiewali hymny nazistowskie, podpalali drewnianą swastykę i krzyczeli toasty za Polskę i Hitlera.

Kilku neonazistów z tego reportażu było aresztowano – zostali oskarżeni o rehabilitację nazizmu. Jednak sprawa karna została wszczęta i przeciwko dziennikarzowi TVN-24, który nakręcił tą historię.

Piotr Wacowski został oskarżony o wyreżyserowanie i zlecenie nazistowskiego sabatu w polskim lesie, żeby udowodnić obecność nazizmu w Polsce.

Organizator "urodzin Führera" zeznał, że wydarzenie to zostało mu zlecone przez nieznanego mężczyznę, który zapłacił 20 tysięcy złotych za "imprezę ze swastykami" pod jednym niezbędnym warunkiem, że musi w tym uczestniczyć kobieta, korespondentka TVN-u. Dochodzenie doszło do wniosku, że TVN-24 właśnie rozpoczął tą historię, a powitanie nazistowskie w reportażu Wacowskiego rzucano przez samego Wacowskiego.

W Polsce, oczywiście, wybuchł skandal. Zwolennicy władz zdecydowali, że cholerni liberałowie z TVN-u celowo oczerniają Polaków, przypisując nazizm tym, którzy najbardziej ucierpieli w Europie od Hitlera. Przeciwnicy rządu nazwali proces kryminalny polityczną cenzurą i próbą stłumienia niezależnego kanału telewizyjnego, który zawsze ostro krytykował rząd PiS, prezydenta Andrzeja Dudę i innych członków zespołu Jarosława Kaczyńskiego.

Okazało się jednak, że nie był to jeszcze skandal, a jedynie tylko jego prehistoria.

Prawdziwy skandal rozpoczął się, gdy do wewnętrznej polskiej swary z gracją słonia w sklepie porcelanowym wtrąciła amerykański Ambasador w Polsce, Georgette Mosbacher, która stała po stronie TVN-u i zażądała od polskich władz, aby powstrzymały prześladowania opozycyjnego telekanału.

Najpierw Mosbacher, przemawiając w Sejmie Polski, jasno dała do zrozumienia, że ​​chociaż "Kongres USA jest bardzo pozytywnie nastawiony w odniesieniu do Polski", "atak na wolne media" może zmienić to nastawienie. Następnie Pani Ambasador wystosowała list do Premiera RP Mateusza Morawieckiego, w którym w ultimatywnej i chamskiej formie zażądała, aby polskie władze zaprzestały prześladowań TVN-u.

Georgette Mosbacher pisze, że właścicielem TVN-u jest amerykańska firma Discovery, więc Stany Zjednoczone nie mogą uznać, że to, co się dzieje, jest wewnętrzna sprawą Polski. "Ameryka nie będzie tolerować krytycznych słów polskich polityków przeciwko niezależnym mediom", — napisała przedstawiciel dyplomatyczny.

Należy zauważyć, że Stany Zjednoczone w Warszawie reprezentuje... kosmetolog. Georgette Mosbacher nie jest profesjonalnym dyplomatą, jest właścicielką firmy kosmetologicznej La Praire i wieloletnią działaczką Partii Republikańskiej.

Fot .: polandin.comFot .: polandin.com

Kiedy Donald Trump wysłał tą dość wulgarną osobę jako Ambasadora do Warszawy, władze polskie wyrażały nadzieję, że wybór klasowo i estetycznie bliskiej Trumpowi milionerki świadczy o żywym zainteresowaniu prezydenta USA Polską.

Jednak rację mieli pesymiści, którzy od razu powiedzieli, że nominacja do Polski zamiast kadrowego dyplomata jakiej arogantki nie wróży Polsce nic dobrego.

Mosbacher zaczęła od tego, że ​​jeszcze przed przyjazdem do Warszawy skrytykowała polskie władze za poprawki do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej (tzw. Ustawa o Holokauście). W swoim skandalicznym liście Pani Ambasador nie tylko wskazała Polakom, że to Stany Zjednoczone decydują, co ministrowie polskiego rządu mogą i co nie mogą mówić o TVN-ie, pomyliła się z nazwiskiem Mateusza Moraweckiego i nazwała go ministrem zamiast premierem.

List ten i występ w Sejmie przelały czarę goryczy.

Wkurzeni polscy politycy zaczęli mówić, że Polska nie jest Bantustanem, żeby Ambasador USA w ich kraju pozwolał sobie na coś podobnego.

Polski wicepremier Jarosław Gowin odwołał zaplanowane wcześniej spotkanie z Georgette Mosbacher. W Kancelarii Moraweckiego dziennikarzom powiedziano, że ton listu był "niezwykle arogancki" i narzekali: jeśli amerykańscy dyplomaci dopuszczają się takiego zachowania, to tylko dlatego, że Polacy nauczyli ich, że w Polsce można wszystko.

Poseł Sejmu od partii "Prawo i Sprawiedliwość" Krystyna Pawłowicz zażądała od przedstawiciela Stanów Zjednoczonych "szacunku dla narodu Polskiego". "Proszę szanować nasze obyczaje i polskie ustawodawstwo, które dotyczy wszystkich, w tym antypolskiego i antydemokratycznego TVN-u", — zwróciła się Pawłowicz do Mosbacher.

W Polsce dzieje się coś, co ostatnio wydawało się całkowicie niemożliwym.
Сierpliwość Polaków w stosunku do amerykańskich upokorzeń się konczy, i oni żądają od swojego głównego sojusznika zza oceanu elementarnego szacunku.

Półroku temu Prezydent Andrzej Duda, już połknął obelgę od Amerykanów: wtedy żaden z urzędników federalnych w Waszyngtonie nie spotkał polskiego przywódcy, który przyleciał do Ameryki.

W maju 2018 r. wizyta Prezydenta RP w USA została W maju 2018 r. wizyta Prezydenta RP w USA została "nie zauważona" ani przez Donalda Trumpa, ani przez wiceprezydenta Michaela Pence'a, ani przez żadnego innego przedstawiciela administracji USA / Image: collage RuBaltic.Ru

Dwa miesiące temu Duda ponownie zlekceważył upokarzającą sytuację, gdy Donald Trump wciągnął go do Owalnego Gabinetu i zmusił do podpisania strategicznej umowy o współpracy między Polską a Stanami Zjednoczonymi, stojąc w półprzymkniętej pozie przed fotelem prezydenckim.

Ale teraz Warszawa zajęła pozycję bojową i nie ma zamiaru zamiatać sprawy pod dywan. Skandal osiągnął poziom stosunków polsko-amerykańskich i dotarł do Waszyngtonu.

Rzecznik Departamentu Stanu Heather Nauert powiedziała, że Georgette Mosbacher doskonale reprezentuje Amerykę w Polsce; Departament Stanu nie zamierza zmieniać Ambasadora w tym kraju, słowa Mosbacher odzwierciedlają takie amerykańskie ideały i wartości, jak wolność słowa; a jeśli chodzi o to, co Georgette pisze z błędami, to... jest to bez komentarza.

Po tak zdecydowanym poparciu Waszyngtonu ich Pani Ambasador, władze polskie same przestraszyły się awantury, ktora wybuchła, kiedy treść listu Mosbacher do Morawieckiego została wyczerpana w mediach i musiały dać publiczną naganę Ambasadorowi USA. Na horyzoncie już nie jest konflikt rządu PiS z jedną kobietą o chamskim zachowaniu, ale konflikt Polski z Ameryką.

Oficjalnie Warszawa poki co nie jest gotowa na aż tak strome pikowanie. Dlatego też polskie władze po raz kolejny zaczynają ukrywać zranioną narodową dumę i wycofują się.

Prezydent Stanów Zjednoczonych nie zaproponował A.Dude usiąść na krzesło podczas ceremonii podpisania umowy o strategicznej współpracy między Polską a Stanami Zjednoczonymi / Fot .: Russian MonitorPrezydent Stanów Zjednoczonych nie zaproponował A.Dude usiąść na krzesło podczas ceremonii podpisania umowy o strategicznej współpracy między Polską a Stanami Zjednoczonymi / Fot .: Russian Monitor

Wiele mówi się, że strategiczny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest kluczem do osiągnięcia celów polskiej polityki zagranicznej. Jeśli Warszawa nadal chce pozyskać amerykańską bazę wojskową na swoim terytorium, konieczne jest wykazanie elastyczności dyplomatycznej i w żadnym wypadku nie musi wywoływać konfliktów z Waszyngtonem.

Na zwykłe pytanie, dlaczego Ambasador Stanów Zjednoczonych z kolei nie wykazuje dyplomatycznej elastyczności, następuje sakramentalny okrzyk – co z niej wziąć! Baba, jak mówią, jest prosta, niewykształcona, uczelni dyplomatycznej nie skończyła. Natomiast kocha Polskę, ma polskie korzenia i... obiecała znieść wizy dla Polaków do Ameryki.

Sprawa idzie w tym kierunku, że w Warszawie w stosunkach z Amerykanami znów będzie okazana "elastyczność", jak to było już z "Ustawą o Holokauście", którą zwolennicy Kaczyńskiego pod naciskiem Waszyngtonu zmuszeni byli ponownie rozważyć.

Ta "elastyczność" doprowadzi do nowego rozczarowania przywodcami Polski wśród Polaków i będzie kosztować PiSowi jeszcze kilka procent niżej w sondażach.

Popularność partii rządzącej w Polsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy wyraźnie się zmniejszyła. Wybory lokalne na początku miesiąca nie były zwycięskie dla partii Jarosława Kaczyńskiego, spadają oceny aprobaty prezydenta Dudy i premiera Moraweckiego.

Jest wiele powodów takiego stanu rzeczy, a jednym z nich jest to, że ofensywny i zaczepny w innych sprawach PiS wszystko wybacza ubliżającemu całej Polsce Trumpowi i jego przedstawicielom. Ale społeczeństwo polskie nie jest tym samym, co klasa rządząca. Zwykli Polacy nie chcą wycierać sliny z twarzy i tolerować obelg ze strony głównego sojusznika zza oceanu.

Ten artykuł jest dostępny w innych językach: